Sunday 31 March 2013

Nappy Cake

Kilka ostatnich dni zajął mi mały projekt - zrobiłam
tzw. Nappy Cake dla mojej bratowej, która już za mniej niż dwa miesiące spodziewa się synka.

Nappy Cake to w dosłownym tłumaczeniu
'tort pieluszkowy' i jest świetnym prezentem dla każdej mamy. Sama dostałam taki w pracy, kiedy odchodziłam na urlop macierzyński - i stąd pomysł. Oczywiście można je kupić - nie w sklepach - są osoby zajmujące się tym chałupniczo, ale ja lubię kiedy moje prezenty są prawdziwie od serca.

Jak zrobić nappy cake? Nic prostszego!:) Duże pudło po Pampersach obcięłam na około 10cm wysokości - tak żeby zostało samo dno. Okleiłam ten spód kolorowym papierem do prezentów. Potem zrolowałam pieluszki (krótszym bokiem, zaczynając od zgięcia) i ułożyłam je w kształcie koła owijając je gumką recepturką. Między pieluszkami zrolowałam też ubranka, czapeczki, rękawiczki itp. Tą część owinęłam kocykiem. Potem zrobiłam drugą część - tak samo, tyle że mniejszą i owinęłam mniejszym kocykiem (tzw. comfort blanket). Ustawiłam mniejszą część na większą żeby wyglądało to jak tort. A po bokach ułożyłam kosmetyki, czekoladki itp. Całość owinęłam celofanem (można kupić w Paperchase) i ozdobiłam kokardą. Bardzo łatwy a jakże efektowny prezent!:)

Korzystając z okazji chciałabym jeszcze życzyć wszystkim seksownym Mamuśkom i super Tatusiom cudownych Świąt Wielkanocnych, pełnych radosnej, wiosennej atmosfery, pieknych uśmiechów Waszych pociech i oczywiście dużo dużo pysznego jedzenia!:)
Buziaki xxx

Monday 25 March 2013

Pływanie i basen

Ostatnio pisałam o kąpielach więc pozostając w temacie wody - dziś będzie o basenie:)
Będąc osobą, która tak naprawdę nie potrafi pływać (nie liczę tu stylu 'na pieska' gdzie z reguły macham rękami i nogami jak szalona a okazuje się, że stoję cały czas w miejscu) - bardzo chciałam, aby moja córeczka potrafiła naturalnie poruszać się w wodzie. Jeszcze będąc w ciąży sprawdzałam oferty i baseny.

Miałam szczęście, bo kilka miesięcy przed porodem otworzyło się w moim mieście duże i bardzo nowoczesne centrum sportowe. Zapisałam Selenę na lekcje z nauczycielem w specjalnej grupie dla niemowlaków. Na pierwszą lekcję mogłyśmy się wybrać kiedy Selena skończyła 5 miesięcy (inne miejsca mogą mieć niższy lub wyższy próg wiekowy).

W wielu artykułach przeczytałam, że na basen maleństwo można zabrać już w wieku kilku tygodni (przy czym jest to raczej indywidualne wyjście a nie lekcje). Podobno nawet nie trzeba czekać na szczepienia. Uważam jednak, że warto przeczekać te kilka miesięcy, aby dziecko mogło przyzwyczaić się do życia poza cieplutkim brzuchem mamy i aby się uodporniło. Nie zapominajmy, że to nie tylko basen - trzeba jeszcze wrócić do domu - przy niesprzyjającej pogodzie maluszek może nam się niepotrzebnie zaziębić. Poza tym może się też przestraszyć krzyków i pisków większych dzieci na basenie.

Nasza pierwsza lekcja to było niezapomniane przeżycie! Selenka w swoim nowym kostiumie kąpielowym (takie małe dzieciątka wygladają w nich przeuroczo!:) rozglądała się ciekawie dookoła chłonąc każdy szczegół. Woda jest dla takich małych dzieci cieplejsza niż w normalnym basenie więc kiedy się zanurzyłyśmy nie był to dla niej szok. Spodobało jej się od razu!

Dla małych dzieci lekcje na basenie nie skupiają się na uczeniu technik pływania - jest to bardziej obycie się z wodą, pewność siebie. Lekcje trwają pół godziny i składają się z zabaw, śpiewania piosenek, uczenia dobrych nawyków w wodzie. Mimo obecności nauczyciela dziecko musi być cały czas pod opieką rodzica. Przed naszą pierwszą lekcją przeczytałam, że trzeba cały czas utrzymywać kontakt wzrokowy z dzieckiem, żeby wiedziało, że wszystko jest ok. Moja Selena ani razu na mnie nie spojrzała! Była za bardzo wszystkiego ciekawa:) Oczywiście jeśli nie jesteście przekonane do lekcji, można zabrać dziecko na basen indywidualnie i zobaczyć czy mu się spodoba.

Muszę przyznać, że po 5 miesiącach Seleny pewność siebie w wodzie jest niesamowita!

Z dobrych rad - przebieramy się w domu - potem na basenie wystarczy tylko zdjąc ubrania - jest sprawniej i szybciej.

Trzeba też zaopatrzyć się w specjalne pieluszki. Najbardziej popularne są pieluszki do pływania Huggies (szczerze mówiąc nie widziałam żadnych innych) - są bardzo dobre. Moje centrum sportowe nie wymaga nic innego - ale wiem, że w niektórych miejscach trzeba mieć jeszcze kolejną specjalną pieluchę zabezpieczającą.

Do zobaczenia na basenie!:)

Friday 22 March 2013

Kąpiele

Moja przyjaciółka powiedziała mi kiedyś, że w Polsce panuje przekonanie, że choćby mama padała ze zmęczenia - dziecko musi być codziennie wykąpane.

W Anglii jak zwykle jest inaczej - ale, moim zdaniem lepiej - bo naturalniej! Po pierwsze dziecka nie kąpie się od razu po porodzie. Badania wykazały, że maź płodowa pokrywająca ciałko noworodka zawiera duże stężenie przeciwciał chroniących maluszka przed infekcjami, jak również ma właściwości nawilżające. Po co od razu zmywać taki skarb!?

Ogólnie dziecka nie myje się tu do czasu, kiedy odpadnie kikut pępowiny. Selenka zażyła pierwszej kąpieli kiedy miała 12 dni (kikut odpadł po 5)! Stwierdziłam, że jeśli będzie nieładnie pachnieć to wykąpiemy ją wcześniej:) Ale nawet po 12 dniach pachniała cudnie!

Kontunuując naturalne porady Anglików dziecko kąpane jest tylko w wodzie, bez żadnych chemicznych dodatków. Jeśli ma suchą, łuszczącą się skórę (co jest typowe dla dzieci urodzonych po terminie) ewentualnie można dodać do wody kilka kropel oliwy z oliwek. I oczywiście nie kąpiemy codziennie! Na początek dwa razy w tygodniu w zupełności wystarczą.

Po kilku pierwszych miesiącach zaczęłam używać oliwki i mydełka Bambino. Przydał się też szampon Bambino kiedy walczyłam z suchą skórą głowy wokół ciemiączka (naprawdę nie chcę używać określenia 'ciemieniucha' - co za okropne słowo!). Najlepiej wymasować bardzo delikatnie główkę dziecka oliwą z oliwek i zostawić ją na noc. Rano delikatnie wyczesujemy suche łuski i myjemy główkę dziecka szamponem Bambino (w przeciwnym razie włosy dziecka pachną jak sałatka:)

Przy zmianie pieluch również warto na początku wstrzymać się z używaniem chusteczek nawilżających i myć pupę dziecka wacikami z wodą. Jeśli pupa jest zaczerwieniona lub odparzona smarujemy ją cieniutką warstwą Bepanthenu.

Sunday 17 March 2013

Lekarz

W miejscu gdzie pracuję, zatrudnione są osoby z wielu zakątków świata. Oczywiście większość zaklimatyzowała już się w UK. Jednak kiedy przychodzi do opieki zdrowotnej - prawie wszyscy, których znam jeżdżą do swoich krajów po porady lekarskie, na operacje czy mniejsze zabiegi. Nie ukrywajmy, że bardzo dużo zależy od lekarza na jakiego się trafi - tak jak w UK można spotkać świetnego lekarza - tak i w Polsce można trafić na beznadziejnego i odwrotnie. Wiele osób jednak zniechęca się, kiedy słyszy u lekarza w UK że po raz setny na zupełnie inne schorzenie ma brać paracetamol.

Z opieką lekarską nad dzieckiem też jest zupełnie inaczej. Po porodzie - kiedy wracamy z maleństwem do domu - opieka jest świetna. Położna odwiedza nas prawie codziennie przez pierwszy tydzień, później systematycznie ale rzadziej. Jest to bardzo pomocne - zwłaszcza dla nowej mamy (nam najbardziej przydały się rady dotyczące karmienia piersią). Po jakimś czasie położna oddaje nas w ręce Health Visitor (odwiedza nas jeszcze kilka razy i robi test słuchu niemowlaka).

Potem już nie jest tak różowo. Zabieramy dziecko do ośrodka zdrowia na pierwsze trzy dawki szczepionek (wszystkie za darmo) i na bilans około 6-8 tygodnia. Bardzo oględnie badają nam dziecko i na tym się kończy do 1 roku życia!

W razie problemów z kolkami, wagą dziecka, wątpliwościami przy rozszerzaniu diety - można odwiedzić tzw. Baby Clinics - w moim mieście są raz w tygodniu, trwają około 2 godzin, są to sesje 'drop-in' czyli można pojawić się bez wcześniejszego umawiania. Wiele polskich mam i tak w razie problemów udaje się do GP, czyli lekarza pierwszego kontaktu - z reguły lekarze nie są zachwyceni i i tak odsyłają do Baby Clinic.

Kiedy problem ze zdrowiem dziecka pojawia się w nocy albo poza godzinami otwarcia przychodni czy  Baby Clinic, zanim pomyślimy o pogotowiu warto najpierw zadzwonić na numer NHS - dość szybko oddzwania do nas pielęgniarka, która po zadaniu miliona pytań doradzi czy trzeba jechać na pogotowie czy można zostać w domu.

Numer do NHS to: 0845 4647

Można też najpierw sprawdzić objawy choroby na ich stronie internetowej:


https://www.nhsdirect.nhs.uk/About/ContactUs.aspx   


(po ukończeniu kwestionariusza uzyskamy poradę co robić dalej - np. czy jechać na pogotowie).

Friday 15 March 2013

Brytyjski paszport dla dziecka

Wielu rodziców mieszkających na dłużej w UK chciałoby ubiegać się o brytyjski paszport dla swojego dziecka (urodzonego w UK). Niewielu zaś wie dokładnie jakie trzeba spełniać warunki i jakie dokumenty są potrzebne do aplikacji.

Na początek - to, co prawdą NIE jest:

1) Dziecko urodzone w UK jest automatycznie obywatelem brytyjskim;
2) Aby dziecko otrzymało brytyjski paszport przynajmniej jedno z rodziców musi mieć obywatelstwo brytyjskie.

Jeśli jeden z rodziców (przy czym rodzice nie muszą być małżeństwem) jest obywatelem Unii Europejskiej i mieszkał i pracował w UK przez ostatnie pięć lat (bez przerwy, przy czym jest to conajmniej 5 lat od dnia urodzenia dziecka wstecz) to z paszportem nie ma problemu. Najłatwiej jest najpierw ubiegać się o stałą rezydenturę dla jednego z rodziców. Jeśli jednak nie ma na to czasu, wystarczy wysłać pięć ostatnich P60.

Jeśli biuro paszportowe będzie potrzebować dodatkowych dokumentów - zadzwonią. Jeśli wszystko będzie w porządku - paszport zostanie nam dostarczony w przeciągu kilku tygodni przez kuriera.

Więcej informacji na stronie:
https://www.gov.uk/browse/abroad/passports

Można też zadzwonić:
Tel. 0300 222 0000 (Adviceline)
Pon-Pt (8-5.30) i Sob (8-3.30)

Aplikacja jest dostępna na każdej poczcie za darmo. Dla dziecka poniżej 16 roku życia paszport kosztuje 46 funtów (płatność czekiem lub przekazem pocztowym (postal order - dodatkowo pobierana jest opłata za usługę więc czek lepszy)).

Poczta oferuje usługę 'Check and Send' - gdzie za dodatkową opłatą sprawdzają czy aplikacja jest dobrze wypełniona i czy są wszystkie potrzebne dokumenty. Niestety miłe panie z poczty raczej sobie nie radzą z sytuacją, kiedy żaden rodzic nie jest Brytyjczykiem więc - szkoda czasu.

Trzeba też załączyć zdjęcie dziecka. Większość salonów fotograficznych oferuje taką usługę (na pewno Jessops - mam tu na myśli zdjęcia niemowląt). Będą one musiały być poświadczone przez obywatela brytyjskiego, którego dane trzeba będzie wpisać do aplikacji.

Paszport ważny jest pięć lat.




Tuesday 12 March 2013

Cukier i sól

Usiadłam dzisiaj przed komputerem z pudełkiem 'Ptasiego Mleczka' i moją nieodłączną Inką zastanawiając się o czym napisać. I wymyśliłam - bardzo stosownie tematem będzie dziś cukier i sól. A właściwie ich brak.

Jestem chyba ostatnią osobą pod słońcem, która powinna się wymądrzać na ten temat - zwłaszcza cukru (tak, przyznaję - nazywam sie Iza i jestem słodyczoholikiem:) Ale jak każda mama chcę wszystkiego co najlepsze dla mojego maleństwa.

Wbrew powszechnej opinii, zwłaszcza starszego pokolenia, małe dzieciątka - takie jak Selena - nie potrzebują soli i cukru w jedzeniu. Jeszcze będą miały wiele lat przed sobą żeby wszystkiego zasmakować. Ale dobrze od małego wpajać im dobre nawyki żywieniowe. Poza tym małe dzieci mają dwa razy więcej kubków smakowych niż dorośli i intensywniej odczuwają smaki. Kaszki, które je Selena są bez cukru - ale dodatek owoców sprawia, że są naprawdę słodkie - naturalnie.

Angielskie produkty śniadaniowe są przeważnie bez dodatku cukru i soli, z polskimi - różnie bywa. Podczas mojej ostatniej wizyty do Polski stanęłam przed ogromna półką z kaszkami dla dzieci i znalazłam tylko 3 bez cukru (wszystkie firmy Bobovita)!

W tutejszych supermarketach świetne są produkty firm Organix i Plum przeznaczone specjalnie dla małych dzieci - kaszki śniadaniowe; ostatnio znalazłam pyszne twarożki (Plum) i herbatniki (Organix) - wszystkie bez soli, cukru i żadnych sztucznych dodatków. Herbatniki były tak pyszne, że dałam jeden Selenie a resztę zjadłam sama:)

Najczęściej staram się dawać Selenie owoce w przerwach między posiłkami, ale czasami - zwłaszcza kiedy jesteśmy na zewnątrz - przydają się herbatniki właśnie, chrupki kukurydziane czy wafelki ryżowe (Boots Baby Organic).

Nawiązując do Bootsa - można obecnie dostać w promocji Bio Oil (200ml) za 19.99 funtów Buy 1 get 1 free! (tylko przez Internet - ale można odebrać w wybranym sklepie za darmo jeśli wyda się 20 funtów).

Gdzie zniknęła połowa mojego 'Ptasiego Mleczka'????????:)




Monday 11 March 2013

Muzycznie

Każdego ranka przed śniadaniem włączam radio i tańczymy z Selenką po całej kuchni. Oczywiście jeszcze jest u mnie na rękach ale jestem pewna, że niedługo będzie podrygiwać samodzielnie. Uwielbia te nasze tańce śmiejąc się na całego.

Muzyka od czasu jej narodzin była bardzo ważna. Po powrocie ze szpitala Selenka nie spała najlepiej - piła mleko i zasypiała, ale kiedy tylko kładłam ją do łóżka, budziła się. Położna powiedziała, że po prostu brakuje jej dźwięków, które cały czas słyszała w moim brzuchu. Zaczęliśmy bardzo cichutko włączać jej radio do snu i - voila! - Selenka spała cudownie. Radio grało całą noc - tak cichutko, że tylko ona je słyszała, a kiedy otwierała rano oczęta było z reguły grubo po 11:) (nie wliczam nocnego karmienia).

Do dziś włączam jej radio kiedy idzie spać. Selena spała też dobrze przy szumie morza - jest aplikacja na telefon (iPhone) z dźwiękami natury - iRelax (polecam). Ściągnęłam też specjalną płytę z muzyką klasyczną do snu dla dzieci: "The Mozart Effect - Music for babies - Nighty night" - ale szczerze mówiąc nigdy jej nie przesłuchałam. Warto jednak wypróbować.

Teraz też słuchamy dużo muzyki - staram się przy Selenie częściej słuchać radia niż oglądać telewizję. Ale kiedy bardzo mi się nudzi włączam program "This Morning" (dużo dobrych porad:) Podczas posiłków staram się jednak nie rozpraszać małej - telewizor zostaje wyłączony a z komputera leci Mozart albo jakieś inne przyjemne klasyczne utwory. Nawet jeśli ktoś nie jest fanem takiej muzyki  - to nie jest to duże poświęcenie - posiłek trwa 15 -20 minut a dziecko przynajmniej zje w spokoju.

A jak ktoś bardzo nie lubi muzyki klasycznej - można posłuchać piosenek Disney'a!:) My słuchamy "Best Disney Album in the World Ever". 

Ostatnio natrafiłam na stronę internetową z muzyką dla kobiet w ciąży i dzieci (oczywiście darmową):

http://www.radio4baby.com/

Muzyka podzielona jest na 3 kategorie: dla kobiet w ciąży, muzyka do snu i muzyka do zabawy dla dzieci. Miła odmiana zwłaszcza jak pół dnia słucha się Fasolek:) Staram się żeby Selena słuchała także polskich piosenek (a potem podczas spacerów nucę jej całą drogę "Ogórka":)

To tyle o muzyce na dzisiaj:)

Jeszcze szybciutko napiszę, że od jutra do 31 marca w Tesco jest "The Big Nappy Change Event" i można kupić pieluchy trochę taniej niż zwykle:)


Sunday 10 March 2013

Czas na relaks

Dzisiaj będzie o książkach:) Niektórzy relaksują się oglądając telewizję, inni grają namiętnie w Angry Birds a ja czytam. Od stycznia przeczytałam już 4 książki! Kiedy Selenka zaśnie - czy to na drzemki czy też wieczorem - ja ogarniam mieszkanie, gotuję a potem zasiadam z książką i kubkiem herbaty by odpocząć.

Oczywiście często są to książki i magazyny o ciąży i dzieciach ale czasami mój mózg woła o przerwę:)

Ostatnio wciągnęła mnie książka Katarzyny Grocholi "Houston, mamy problem". Świetnie napisana, z dużą dawką humoru - na początku jest to raczej powieść obyczajowa ale na koniec wszystko składa się w logiczną całość. Bardzo dobra lektura, 600 stron wręcz połknęłam.

Dla tych, którzy czytają po angielsku polecam "Summer with my sister" Lucy Diamond. Bardzo ciekawa opowieść, z tych łatwych i przyjemnych - a dodatkowo jeszcze ma wątek o własnoręcznym robieniu mydła (takim jak w sklepie 'Lush':) - tak mnie zainspirowała, że na pewno sama kiedyś spróbuję.

Często czytam Selence - mamy dużo książek po polsku (w tym mojego ukochanego z dzieciństwa - Koziołka Matołka:) i po angielsku. Ostatnio natrafiłam na ofertę i dostałam 6 książek Disney'a po angielsku za darmo (i jeszcze plastikowy budzik) - wystarczy wejść na stronę:

http://www.wonderfulworldofreading.co.uk/

 i wbić swoje dane. Firma wysyła 6 książek i budzik za darmo i dodatkowo jeszcze dwie książki - jeśli chcemy zacząć subskrypcję to płacimy za te dwie dodatkowe książki (i wtedy będą nam wysyłać kolejne) a jeśli nie - odsyłamy je na koszt własny. 6 książek i budzik zostają nam za darmo! Nie są to jakieś piękne wydania, ale jak dają za darmo, to kto by narzekał!:) I wszystko działa jak trzeba - nie jest to żadna ściema - sprawdziłam.

Saturday 9 March 2013

Spacery

I rozpogodziło się dzisiaj - słoneczko wyszło zza chmur, ptaszki zaczęły ćwierkać, niebo bezchmurne - prawdziwa wiosna!:) Oczywiście trzeba było z pogody skorzystać więc całą naszą trójką poszliśmy na spacer.

Selenka uwielbia spacery - urodziła się w maju, kiedy pogoda była piękna. Za namową położnej, która nas wtedy odwiedzała poszliśmy na spacer kiedy mała miała zaledwie 3 dni. Było cicho i pięknie bo mieszkamy w bardzo spokojnej okolicy. Niektóre poradniki zalecają wstrzymanie się ze spacerami przez pierwsze tygodnie - ale jeśli pogoda jest ładna a dziecko odpowiednio się ubierze to nie widzę przeszkód (i to właśnie powiedziała mi położna). Po co kisić sie w domu kiedy słońce woła! Poza tym mamie po porodzie też przyda się takie wyjście. Dla mnie tamten spacer to było przepiękne przeżycie. Selenka spała w głębokim wózku a my - szcześliwi (i dumni!) rodzice spokojnie i radośnie łapaliśmy ciepłe promienie słoneczne. Bardzo relaksujące i napawające wręcz szczęściem!:)

Potem kiedy tylko się dało ruszałyśmy z Selenką na zewnątrz (tata musiał wrócić do pracy po dwóch tygodniach). Nawet kiedy poranki budziły nas deszczem zawsze znalazł sie taki moment kiedy wyszło słońce. Ja przyczepiłam sobie na ścianę kalendarz i zapisywałam te wyjścia. No i okazało się, że nawet w tej deszczowej Anglii nie trzeba siedzieć w domu -  były takie miesiące, kiedy ani razu nie opuściłyśmy spaceru. Selenka najczęściej po drodze zasypiała a ja wtedy zachodziłam do parku po drodze i czytałam książki. Kiedy jeszcze pamiętałam żeby wziąć ze sobą gorącą Inkę w papierowym kubku - niczego mi już do szczęścia nie brakowało.

W pierwszych miesiącach warto maleństwo nakarmić przed wyjściem. Moim największym problemem z kolei było jak ubierać maleństwo. Z reguły obowiązuje zasada jednej warstwy więcej niż mamy na sobie. Warto zawsze sprawdzać co jakiś czas przód i plecki dziecka - jeśli są ciepłe i suche to wszystko w porządku; jeśli są gorące i spocone to warto zdjąć jedną warstwę. I koniecznie pamiętać o czapeczce! Najlepsze są te z uszkami - ja przywiozłam sobie z Polski. Angielki z kolei notorycznie zabierają małe dzieciątka na zewnatrz bez skarpetek i czapeczki! Brrrrr....!

Friday 8 March 2013

I z powrotem

I jesteśmy z powrotem w Anglii. Pogoda w Polsce była przepiękna przez te kilka dni, Anglia przywitała nas jak zwykle mżawką i zachmurzonym niebem. Takie uroki:)

Moja torba podróżna jak zwykle została wypelniona polską kiełbasą, całym kilogramem (!) boczku i innymi przysmakami z naszego kraju. Znalazłam też kolejna pyszną kaszkę dla Selenki Bobovity - nie tylko bez cukru ale jeszcze wielozbożową. No i przywiozłam całą reklamówkę polskich gazet:) Uwielbiam je - zwłaszcza te o dzieciach ("Mamo, to ja", "Mam dziecko" itp.) Jest w nich masa przydatnych porad.

Podróż minęła nam spokojnie, w drodze powrotnej Selenka co prawda nie spała ale też nie płakała. Cały czas tylko coś żuła - chyba niedlugo pojawią sie kolejne ząbki. Poznałam przemiłą Panią, z którą przegadałam znaczną część podróży i która nie mogła sie nadziwić, że Selenka w ogóle nie ma smoczka i jest taka spokojna:)

W czasie naszego pobytu w Polsce moja mama ugotowała swojej wnuczce pyszną zupkę. Do garnuszka wrzuciła skrzydełko kurczaka i ugotowała na nim wywar. Do tego dodała pokrojone ziemniaki i starte na tarce (grube oczka) marchewkę i seler. Do tego posiekana pietruszka (bardzo zdrowa bo bogata w witaminę C i żelazo). Selenka się zajadała a ja na pewno bedą ją jeszcze wiele razy gotować.

A na koniec oczywiście życzę wszystkim kobietkom wspaniałego dnia dzisiaj! Mam nadzieję, że każda z Was dostała dziś co najmniej pięknego wiosennego tulipana!:)


Saturday 2 March 2013

Podróż do Polski

Dziś będzie krótko bo jutro lecimy z Selenka na 3 dni do Polski. Jest 10 wieczorem a ja nawet nie tknęlam pakowania. A pakowanie siebie i - przede wszystkim - maleństwa to nie taka łatwa sprawa nawet jak wyjazd jest taki krótki jak nasz.

Leciałyśmy już 2 razy więc wiem mniej więcej czego sie spodziewać. Selenka z reguły jest spokojna w samolocie ale nigdy nie wiadomo.

Niestety ze względu na ceny zawsze podróżujemy liniami Ryan Air. Jedyny plus tego przewoźnika to to, że raczej są punktualni - co więcej z reguły (przynajmniej nam się tak trafiało) - samolot nawet jak startuje z niewielkim opóźnieniem  - ląduje przed czasem.

Kilka rzeczy wartych zapamiętania:

1) Rodziny z dziećmi nie mają już priorytetu (jak było jeszcze niedawno) - chyba, że jest on dodatkowo wykupiony przed lotem na stronie internetowej,

2) Niemowlę nie ma żadnych praw - takich jak własny fotel czy przydział bagażu - ale tez nie leci za darmo. Za przyjemność trzymania maleństwa na rękach przez caly lot trzeba zapłacić Ryan Air 30 funtów na dzień dzisiejszy,

3) Wózek jest przewożony za darmo i można mieć w nim dziecko praktycznie do samych drzwi samolotu. Przed wejściem na pokład składa sie go i mili panowie zabierają go do luku bagażowego. Warto wiedzieć, że wózki dwuczęściowe są traktowane jako jeden - czyli jeśli ma się wózek spacerówkę, do którego doczepiany jest fotelik samochodowy czy gondola (czyli tzw. travel system) nie trzeba wnosić za fotelik/gondolę żadnych opłat. Trzeba tylko iść do stanowiska Ryan Air (tam gdzie nadawany jest bagaż) żeby obsługa mogła okleić obie części naklejkami z naszymi danymi.

4) I najważniejsza rada - obojętnie z kim się leci. Przy starcie i lądowaniu warto podać maleństwu pierś. Ssając dziecko rusza żuchwą przez co uszy się nie blokują. I dziecko wtedy nie płacze! Sprawdziłam tą metodę i naprawdę działa. Domyślam się, że z butelką jest tak samo ale nie mamy doświadczenia bo do teraz karmię piersią.

A więc Bon Voyage dla nas!:)

Friday 1 March 2013

Pyszne śniadanko

Dzisiaj będzie o śniadaniu!:) Wszyscy wiemy jaki to ważny posiłek ale czasami nie mamy na nie czasu albo po prostu nam się nie chce. Z dziećmi to zupełnie inna sprawa - one śniadanie dostać muszą - w przeciwnym razie na pewno okażą z powodu jego braku swoje niezadowolenie:)

Zakładam, że dziecko jest karmione piersią przez pierwsze 6 miesięcy, wedlug zaleceń Światowej Organizacji Zdrowia.

Moje 10-miesięczne maleństwo bardzo lubi kaszkę manną - po prostu ugotowaną na mleku. Lubię dodawać do niej owoce (banany, starte jabłko, gruszka) ale mam wrażenie, że Selena woli ją czystą. Jak jest kaszka to buzia zawsze otwiera się szeroko:) Tylko trudno ją później domyć...

Ostatnio natrafiłam na świetny przepis znanej autorki książek z przepisami dla dzieci i niemowląt - Annabel Karmel. Nigdy nie byłam fanką owsianki - chyba dlatego, że nigdy nie jadłam jej w dzieciństwie. Ta owsianka jest tak pyszna, że zawsze robię ją z większej porcji żeby zostało trochę dla mnie. Jest odpowiednia dla dzieci od 6 miesięcy i można ją zamrażać.

Owsianka z jabłkiem, gruszką i suszonymi morelami

1 jabłko
1 dojrzała gruszka
4 suszone morele (te wściekle pomarańczowe zawieraja konserwanty więc najlepiej sprawdzić na opakowaniu czy nie mają żadnych sztucznych dodatków - moje są firmy Urban Fruit)
3 łyżki płatków owsianych 
150 ml mleka

Pokroić jabłko, gruszkę i morele na małe kawałki, zalać gorącą woda (mniej więcej żeby przykryć owoce - jak wody będzie za mało to morele się przypalą, przykryć i gotować na małym ogniu około 10 minut. Zlać to do blendera i w tym samym garnuszku ugotować płatki owsiane też przez około 10 minut. Dodać je do blendera i wszystko zmiksować. Dla siebie i trochę starszych dzieci można zmiksować tylko owoce i ten sos dodać do ugotowanych płatków. 


Z angielskich supermarketów polecam produkty firmy Plum i Organix bo nie mają żadnych sztucznych dodatków ani soli i cukru. Moje maleństwo bardzo je lubi. Na początku chcialam ją karmić produktami z polskiego sklepu ale trochę się rozczarowałam bo wszystkie dostępne w nim produkty (firmy Bobovita) zawierały cukier. Ostatnio udało mi się dostać kaszkę bananową bez cukru ale był to jedyny taki produkt. Oczywiście wszystko zależy od zaopatrzenia poszczególnego sklepu ale uważam, że jeśli angielskie produkty są dobre to czemu nie.