Thursday 17 October 2013

Back again:)

Kochane Mamuski!

Ehhh wieki juz tu nie pisalam... moje dzieciatko stanelo mi na laptopa i teraz polowa klawiatury nie dziala:) Teraz w koncu zabralam sie za pisanie z laptopa mojego meza ale niestety nie ma tu polskich liter - dlatego przepraszam za ich brak:)

Mam nadzieje, ze u Was wszystko swietnie - malenstwa rosna i dobrze sie rozwijaja a Wam sprzyja dobra pogoda i humor. My na nude nie mozemy narzekac - Selenka biega po calym mieszkaniu jak szalona i nie potrafi usiedziec na jednym miejscu dluzej niz dwie minuty:) Przywiozlam jej z Polski swietne buciki do pierwszych krokow - chcialam wejsc do 'Bartka' ale najpierw wyladowalam w Deichmannie - kupilysmy tam sliczne i bardzo wygodne buciki firmy Elefanten. Polecam! Selenka je uwielbia i nosi (w raczkach) caly czas - czasami wrecza mi je, siada na podlodze i czeka az je jej zaloze zeby potem biegac w nich po calym mieszkaniu (czasami wciaz jest jeszcze w pizamie:). W sklepie dostalismy tez miarke do mierzenia rozmiaru stopek malej tak ze mozemy teraz sami sprawdzic za jakis czas czy Selena nie potrzebuje kolejnego rozmiaru. A buciki sa fajne tez dlatego, ze po zmierzeniu rozmiaru na miarce - kupujemy odpowiedni numer bucika - w ktorym jest juz naddane miejsce z przodu - i nie trzeba wbijac palca w przod buta zeby wyczuc duzy paluch:)

Moje malenstwo zaczelo juz tez mowic - na razie lapie duzo angielskich wyrazow, ktorych uczy jej moj maz. Ja jak tylko sie zabieram zeby jej czegos nauczyc po polsku to dochodze do wniosku ze jest za trudne:) ale mowie do niej caly czas w naszym jezyku wiec na pewno i tak sie oslucha:) Probowalam jej wlaczyc Swinke Peppe po polsku (to jest jej ulubiona bajka) ale jak uslyszalam tlumaczenie - i to ze wymawiaja tam imie Swinki jako Pep-pa - po prostu nie moglam tego sluchac:) No i Selena oglada po angielsku. Oczywiscie w umiarze:)

Niedlugo zamieszcze nowe przepisy - Selenka je cudnie i probuje wszystkiego ale jak na razie wciaz gotuje dla niej osobno. Uwielbia tez mleko i owoce. I jest fanka angielskich platkow - na sniadanie jemy Weetabixy albo Ready Brek:) To znaczy Selenka je :)

Buziaki kochane i do uslyszenia X

Thursday 11 July 2013

Przepisy dla roczniaka II

Hej Mamuśki,

Podaję kolejne łatwe i pyszne przepisy dla rocznego dziecka. Wyglądają na pracochłonne bo są długie ale to tylko dlatego, że staram sie wyjaśnić wszystko jak najdokładniej.

Kurczak z suszonymi morelami

Może wydawać się, że to dziwna kombinacja ale to danie jest pyszne (wiem, bo zawsze próbuję wszystkiego zanim dam to Selenie:). Suszone morele są bardzo zdrowe - to świetne źródło betakarotenu, żelaza i potasu. Danie można podawać z ryżem lub makaronem albo bez niczego. Przepis pochodzi z książki Annabel Karmel 'New Complete Baby and Toddler Meal Planner', o której pisałam wcześniej.

Składniki:

2 łyżeczki oliwy z oliwek
1/2 małej cebuli (posiekanej w drobną kosteczkę)
1 ząbek czosnku (pokrojony w małe kawałeczki)
1 pierś z kurczaka (pokrojona w małą kostkę)
1 słodki ziemniak (dostępny w każdym supermarkecie - bardzo zdrowy) pokrojony w kostkę
3 suszone morele (ja kupuję z firmy 'Urban Fruit' bo nie mają żadnych konserwantów - te wściekle pomarańczowe mają) pokrojone w drobną kosteczkę
Około pół puszki pomidorów (z puszki:), najlepiej jakby były obrane ze skórki (peeled), jak nie są to przecieram je przez sitko. Można też kupić passate albo zrobić sos samemu (naciąć 2 pomidory i zanurzyć na chwilę we wrzątku, obrać i zmiksować w blenderze).
Trochę wody.

W małym garnku podgrzać oliwę z oliwek i zeszklić na niej cebulę, dodać czosnek i smażyć przez kolejną minutę. Dodać pierś z kurczaka i smażyć przez chwilę aż z zewnątrz będzie biała. Do tego wrzucić słodkiego ziemniaka, morele, pomidory. podlać trochę wodą żeby sos nie był za gęsty. Kiedy wszystko się zagotuje przykryć i gotować na wolnym ogniu przez 5-10 minut. To co zostanie można oczywiście zamrozić.


Klopsy z łososia

Selenka nie jest wielką fanką łososia ale klopsy uwielbia! Można podawać je z ziemniaczanym puree i warzywami (ja gotuję na parze w garnku kupionym w Tesco za £10).

Składniki:

2 filety z łososia (inna ryba pewnie też się nada:)
Około 1 1/2 - 2 szklanek mleka
2 duże albo 3 małe ziemniaki
Łyżka masła i kilka łyżek mleka
Koperek drobno posiekany
Trochę mąki, jajko (rozbite widelcem) i bułka tarta do panierki
Łyżka oliwy z oliwek

Do małego garnka włożyć filety z łososia i zalać je mlekiem (nie muszą być całkowicie przykryte ale prawie). Zagotować aż łosoś będzie przepieczony. W tym samym czasie ugotować ziemniaki, utłuc je na puree z masłem i odrobiną mleka. Łososia wyjąć z mleka (najlepiej na sitku), zmiażdżyć palcami (również sprawdzając czy nie ma w nim ości). Wymieszać łososia z ziemniakami, dodać koperek. Natrzeć ręce mąką i formować małe klopsy z masy rybno-ziemniaczanej. Zanurzyć je w jajku i bułce tartej i wyłożyć tyle ile potrzebujemy na obiad na blaszce lekko wysmarowanej oliwą z oliwek. Piec w piekarniku nagrzanym do 180 st. przez ok. 15-20 minut. Resztę klopsów zamrozić.

I na deser.....

W moim pierwszym wpisie pisałam o śniadaniu - podawałam przepis na pyszną owsiankę z puree owocowym. Teraz kiedy Selenka jest większa gotuję owoce tak jak do puree ale nie miksuję ich w blenderze. Jest to świetna, orzeźwiająca i bardzo zdrowa przekąska.

Dla przypomnienia:

1 jabłko
1 dojrzała gruszka
4 suszone morele

Jabłko i gruszkę pokroić w kostkę (taką na jednego gryza:), morele na malutką kosteczkę. Zalać wodą i gotować pod przykryciem około 10 minut (wody dodać tyle żeby przykryć owoce, jak będzie jej za mało to morele się przypalą).

Mmmmmmmmmmmm pycha!!!!!
Do dzieła Mamuśki!:)
xxxxxxxxxxxxxxxxx


Sunday 7 July 2013

Kilka przepisów dla rocznego dziecka

Od czasu kiedy wprowadziłam Selence dodatkowe jedzenie oprócz mleka z piersi - czyli odkąd skończyła 6 miesięcy - sama przygotowuję jej wszystkie potrawy. Nie wymądrzam się tu ani nie chwalę - po prostu mam na to czas i sprawia mi wielką frajdę przygotowywanie jej posiłków i obserwowanie jak je je ze smakiem:)

Oto kilka moich - i Seleny - ulubionych dań, łatwych i szybkich w przygotowaniu, które może przyrządzić każda mama - nawet jeśli dziecko je dania w słoiczkach - można spróbować jeden z poniższych przepisów dla odmiany. Przepisy są dla roczniaków w górę.

Cottage pie

Składniki:

Mięso mielone - ja robię z dużej porcji (500g) i staram się kupować organiczne, jak już jest gotowe odkładam trochę na obiad a resztę zamrażam w małych pojemniczkach (Asda Little Angels Freezer Pots £2.98)
Mała cebula, ząbek czosnku, papryka, pomidory w puszce, fajnie dodać cukinię, fasolkę zieloną (najlepiej wcześniej ugotowaną) - jak kto woli. 
Ziemniaki, trochę masła i mleka. 
Małe naczynie do piekarnika (w Anglii nazywa się ramekin - i można je dostać w każdym supermarkecie w dziale kuchennym).

Na patelnię wlać łyżkę oliwy z oliwek. Dodać cebulę i paprykę i smażyć przez kilka minut, potem czosnek przez minutę (uważać żeby się nie spalił). Dodać mięso mielone i smażyć do zbrązowienia. Dodać pomidory w puszce i resztę warzyw (fasolkę, cukinię - lub nic:) Można dodać trochę posiekanej natki pietruszki. Gotować (mieszając od czasu do czasu) jeszcze przez kilka minut żeby mięso na pewno było przepieczone. 

Ziemniaki ugotować (bez soli), utłuc na puree z odrobiną masła i mleka aż konsystencja będzie gładka ale nie za rzadka.

Na ramekin (to naczynie) wyłożyć mieso mielone, przykryć je ziemniakami, wygładzić je widelcem i machnąć to wszystko do piekarnika aż ziemniaki się zrumienią (180 st.). Nie trzeba tego długo trzymać w piekarniku bo mięso i ziemniaki są już upieczone. 

Mięso mielone (to zamrożone) można później odgrzać i podać z makaronem lub ryżem, albo przygotować ziemniaczane puree i znów zrobić cottage pie. Selena je uwielbia - chyba ziemniaki wymieszane z mięsem tak jej smakują. 

Trochę dużo miejsca mi tu zajął ten przepis więc kolejne spiszę w następnym wpisie.
Smacznego!

Sunday 30 June 2013

Koniec karmienia piersią

Kochane Mamuśki,

Przede wszystkim chciałabym BARDZO podziękować wszystkim, którzy czytają te moje wpisy - ze statystyk widzę, że mój blog całkiem nieźle sobie radzi. Pisanie tu jest dla mnie wielką przyjemnością a jeśli ktoś może jeszcze na tym skorzystać - to tym lepiej!:) Mam nadzieję, że chociaż trochę przydają się komuś moje rady. A jak nie - to sobie kiedyś moja Selenka poczyta:)

U nas bardzo duże zmiany - tydzień temu  po 13 miesiącach i dwóch tygodniach odstawiłam Selenkę od piersi. Całkowicie. Szczerze mówiąc mogłabym karmić ją dłużej bo obie bardzo to lubiłyśmy ale niestety Selena za bardzo utożsamiała pierś ze snem i doszłam do wniosku, że lepiej będzie dla niej się odzwyczaić i zacząć wreszcie przesypiać noce. Dodam jeszcze, że Selena śpi razem z nami w łóżku.

Najpierw postanowiłam odstawić ją od piersi a później dopiero przenieść do łóżeczka (tzn. za kilka tygodni). Oczywiście pierwsza noc była dość dramatyczna - Selena płakała przez 3 godziny domagając się piersi. Ale jak już zasnęła, to spała. Druga noc była łatwiejsza - Selenka zasnęła bardzo szybko ale często się przebudzała - chociaż zdziwiło mnie to, że bardzo szybko znów zasypiała - wystarczyło ją przytulić albo pogłaskać. Po tygodniu jest coraz lepiej. Mój mąż o wiele szybciej usypia ją na drzemki w ciągu dnia, kiedy ja jestem w pracy, a Selena rzadziej przebudza się w nocy i co za tym idzie - dostaje większą 'porcję' nieprzerwanego snu - co jest ważne w jej rozwoju. Więc przybijam sobie piątkę!:)

Jako że Selena nie pije już mleka z piersi - musi pić coś innego:) Od kiedy skończyła roczek daję jej krowie mleko, które bardzo lubi (zaproponowała nam to Health Visitor, chociaż sama tak właśnie chciałam zrobić). Nigdy nie miała z nim żadnych problemów. Jeszcze przed odstawieniem piersi nauczyła się pić z rurki (co podobno jest bardzo dobre dla rozwoju mowy) i teraz przed snem i po przebudzeniu dostaje zamknięty kubek z rurką:) Uwielbia to!:) (świetne, tanie i bardzo ładne ma Tommee Tippee - 'Explora Active Straw Cup 12 months plus' - przede wszystkim łatwo się z nich pije ale się nie rozlewają - £3.99 w Tesco.

A ja mogę teraz bezkarnie pić kawę (koniec z Inką!!!:) - chociaż piję ją tak słabą, że prawdziwi smakosze chyba by się nie zgodzili, żeby 'to' w ogóle określać kawą!:) Co do piersi - to muszę przyznać, że jestem trochę obolała... :)

Monday 17 June 2013

Szczepionki dla roczniaka

Nie napisałam jeszcze o szczepionkach, które Selena dostała kilka tygodni temu. W Anglii z reguły najpierw dzieciątka dostają je 3 razy krótko po urodzeniu (8, 12 i 16 tydzień), potem po ukończeniu roku - następne dopiero dla 3-latków. Przychodnia powinna wysłać nam list z przypomnieniem aby zabukować termin, co jest oczywiście dla zabieganych mam bardzo przydatne:)

Pielęgniarka, która miała z nami wizytę wyjaśniła nam, że Selena musi dostać 3 szczepionki - w 3 osobnych zastrzykach (!) praktycznie jeden po drugim. Mój mąż szeroko otworzył w tym momencie oczy ze strachu... Ale pielęgniarka uspokoiła go od razu mówiąc, że może po prostu dać Selence dwie szczepionki a trzecią zrobi za miesiąc. Widząc mojego męża (Selenka była oczywiście wszystkiego błogo nieświadoma) zgodziłam się na tą opcję - bo nie chodzi nawet o płacz dziecka ale o to, że to jednak mniejsze obciążenie dla organizmu.

Szczepionki Selena dostała w oba uda. Oczywiście nie była zachwycona i rozpłakała się ale nie zdążyliśmy jeszcze wyjść z przychodni i była już cichutko.

Szczepionki były przeciw:
  • Pneumococcal (zapalenie opon mózgowo-rdzeniowych i zapalenie płuc),
  • MMR (odra, świnka i różyczka) - w jednej dawce,
  • Meningitis C/ HIB booster (zapalenie opon mózgowych/HIB to bakteria mogąca powodować infekcje u dzieci i dorosłych z osłabionym systemem immunologicznym).
Tą trzecią szczepionkę mamy za miesiąc. 

Ogólnie Selena dobrze je zniosła ale była widocznie osłabiona i trochę marudziła wieczorem. Nie miała raczej gorączki ale chyba bolały ją uda więc dałam jej Calpol (dobrze mieć w domu na wszelki wypadek - pielęgniarka wspomniała, że się przyda).

Oczywiście następnego dnia była już z powrotem wulkanem energii:)

Monday 10 June 2013

Słońce i przekąski

Ufff, jakoś ostatnio nie mogę złapać chwili wytchnienia żeby tu naskrobać kilka słów... Po pierwsze, jak już pisałam, wróciłam do pracy - ale tak naprawdę to moja Selenka pochłania całą moją uwagę. Robi już pierwsze przymiarki do chodzenia, no i oczywiście raczkuje wszędzie jak szalona. Jak to dzieci, jest bardzo ciekawa świata - więc zagląda we wszystkie szafki i otwiera wszystkie szuflady, które dosięga, ściga kota. A ja za nią biegam:)

Pogoda u nas ostatnio dopisuje a my z Selenką relaksujemy się podczas ciepłych spacerów - uwielbiamy je obie! Smaruję jej buzię lekko kremem bo szybko sie opala, zabieramy koc, przekąski i wodę i wyruszamy po przygody!:) I śpiewamy całą drogę (okej, ja śpiewam:) ale jestem pewna, że Selena niedługo do mnie dołączy:)

Z przekąsek bardzo lubimy Organixa:) Odkąd Selena skończyła roczek mamy większy wybór (to jest takie ekscytujące!:) A więc:

- Organix Rice Cakes
- Organix Vanilla Multigrain Hearts
- Organix Baby Biscuits
- Organix Goodies Animal Biscuits

Oczywiście wszystko bez cukru i śmieci!:)

Oprócz tego owoce - ostatnio Selena jest fanką jagód i suszonych moreli!




Sunday 26 May 2013

Bilans rocznego dziecka

W zeszłym tygodniu byłyśmy z Selenką na bilansie (po skończeniu 12 miesięcy). Nie wiedziałam do końca czego się spodziewać bo ostatnio 'bilansowali' ją po skończeniu 8 tygodnia (!).

Wizyta odbyła się w naszym lokalnym 'Children's Centre' i przeprowadzała ją Health Visitor. Szczerze mówiąc spodziewałam się bardziej medycznej obserwacji - w rzeczywistości Health Visitor po prostu zadała mi kilka pytań i bardzo dyskretnie obejrzała małą - ogólne proporcje, jak się porusza, wstaje itp. - wszystko w trakcie zabawy - bo podczas gdy obie siedziałyśmy przy stoliku, Selenka śmigała po podłodze pełnej zabawek i zaczepiała inną dziewczynkę:)

Health Visitor zapytała się, czy jeszcze karmię piersią (TAK!:), czy mała ma chodzik (NIE!), smoczek (NIE!), jak śpi i chwaląc mnie doszła do wniosku, że my Polki bardzo dużo wiemy na temat prawidłowego wychowywania dzieci - o wiele więcej niż Angielki!:)

Odpowiedziała też na kilka pytań, które przygotowałam sobie w domu. Chciałam między innymi dowiedzieć się czy są jakieś grupy, na które mogę zabierać Selenkę - Health Visitor poradziła żeby spróbować 'Rhyme Time' - grupy prowadzone w większości publicznych bibliotek. Wystarczy w wyszukiwarce wpisać 'Rhyme Time i miasto, w którym mieszkamy' i pojawi się spis bibliotek, dzień i godzina (w każdej bibliotece różne). My postaramy się spróbować wkrótce i oczywiście zdam relację:)

Zapytałam się też o Bookstart, czyli paczkę zachęcającą rodziców i dzieci do czytania. Jest to darmowy pakiet, który powinno dostać każde dziecko wkrótce po urodzeniu od Health Visitor. My nie dostałyśmy. Teraz się dla nas znalazł - jest to teczka z 2 bardzo ładnymi twardymi książeczkami i kilkoma miekkimi broszurami. Bardzo fajna, no i jak się należy to się należy!:)

Na koniec jeszcze Selenkę zważono i zmierzono. I to tyle.

Monday 13 May 2013

Zdjęcia i pamiątki

Większość osób z naszego pokolenia które znam, chcialoby mieć więcej zdjęć z dzieciństwa - zwłaszcza tego bardzo wczesnego. Niestety, były to czasy, kiedy posiadanie aparatu fotograficznego było luksusem, tak jak i rzadkie wizyty u fotografa, aby zrobić zdjęcia przy tym samym zestawie zabawek rok w rok. Nawet jeszcze kilka lat temu wszyscy używaliśmy aparatów z kliszą, którą chyba każdy kiedyś naświetlił:)

Jednak technika idzie do przodu w zastraszającym tempie - dziś prawie każdy ma możliwość klikania zdjęć telefonem, w każdym miejscu i czasie; co więcej prawie natychmiast można te zdjęcia wysłać na portale społecznościowe, emaile itp.

Moje pierwsze zdjęcie zostało zrobione, kiedy miałam około 4 lat i jest dla mnie wielkim skarbem. Do dziś mu się przyglądam z ciekawością, wpatrując się w moje rysy twarzy, porównując je z moją Selenką. Co prawda nie mam zbyt inteligentnego wyrazu twarzy, ale przecież to o niczym nie świadczy!:)

Chcę aby moje dziecko miało dużo pamiątek z dzieciństwa. Jeszcze zanim Selena się urodziła kupiłam album/dziennik, w którym wkleiłam zdjęcia z czasu mojej ciąży, opisałam jak się zmieniałam i jak wyglądał wtedy świat. Teraz kontynuuję to wielkie dzieło umieszczając w nim zdjęcia mojej córeczki, zapisując kiedy zaczęła się uśmiechać, siedzieć czy raczkować. Jestem pewna, że to będzie dla niej piękna pamiątka. 

Takie albumy można kupić na przykład w Mothercare - mają całkiem niezły wybór; ale są też już dostępne w Polsce, jeśli ktoś woli je prowadzić po polsku. Ja byłam zmuszona zrobić to po angielsku, bo mój mąż nie jest Polakiem.

Można też prowadzić je jako photo books - dodaje się zdjęcia na stronie internetowej i potem nam je drukują jako książkę. Ja korzystam ze Snapfisha (www.snapfish.co.uk) - mają dużą ofertę, dobrą jakość i częste promocje. Promocje trwają kilka tygodni i zmieniają się - więc jeśli jest przecena na wywołanie zdjęć do np. 31 maja a ja chcę promocję na coś innego - wchodzę na stronę 1 czerwca i sprawdzam co teraz przecenili. Czekam tak długo aż pojawi się promocja na produkt, który chcę zamówić:) Można na tym naprawdę sporo zaoszczędzić, zwłaszcza jeśli nam się nie spieszy. 

Friday 10 May 2013

Sto lat Selenko!:)

Moje maleństwo kończy dziś roczek!!! Cały dzień zastanawiam się kiedy to minęło!?:)
Sto lat kochanie!!!:) xxx

Selenka dostała świetny prezent od swojego Chrzestnego i Cioci - zabawka nazywa się VTech Octobubble Orchestra Bath Toy - jest w kształcie ośmiornicy i ma klawisze grające melodyjki. Kiedy dziecko naciska klawisze z ośmiornicy lecą bańki mydlane! Ośmiornicę przyczepia się na kafelkach nad wanną tak, żeby dziecko mogło ją dosięgnąć. Świetny pomysł!!!:)



Tuesday 7 May 2013

Powrót do pracy

Dziś wróciłam do pracy. Po ponad roku w domu z moim maleństwem zasiliłam szeregi pracujących mam. Ale nie mogę narzekać - pracuję teraz na pół etatu, popołudniami (a to duża zmiana z całego etatu, od rana) - tak, żeby wymieniać się opieką nad Selenką z moim mężem. Dla nas to układ idealny bo nie będziemy musieli zostawiać jej z obcymi (dziadkowie w Polsce).

To trochę dziwne uczucie być znów w pracy... Z jednej strony dużo się pozmieniało i człowiek czuje się troche nieswojo na początku, a z drugiej po 10 minutach ma się wrażenie jakby ten rok nie istniał - jakbym nigdy nie opuszczała biura.

Selenka chyba nawet nie zauważyła tych moich 5 godzin poza domem!:) A dla mnie czas w pracy był jak przerwa:) Opieka nad dzieckiem jest zdecydowanie bardziej intensywna... ale też bardziej satysfakcjonująca:)

Ahh, kiedy ten rok minął...

Friday 3 May 2013

Parszywa Dwunastka

Ponieważ sama przygotowuję posiłki dla mojej córeczki, staram się kupować organiczne produkty - owoce, warzywa i mięso. Kosztują trochę więcej niż te standardowe (zwłaszcza mięso) - i nie ukrywajmy - niektórzy kwestionują czy tak naprawdę są zdrowsze ale daje mi to poczucie, że zrobiłam wszystko co w mojej mocy, aby moje dziecko zdrowo jadło.

Nie wszyscy wiedzą, że niektóre warzywa i owoce są bardziej zanieczyszczone od innych - i na te trzeba właśnie zwracać największą uwagę - oczywiście zależy to od tego, gdzie mieszkamy - bo owoce importowane będą miały w sobie więcej chemii niż te same, które są uprawiane lokalnie. Dlatego też powstała lista warzyw i owoców, na które trzeba szczególnie uważać, jeśli nie chcemy kupować ich w sekcji z produktami organicznymi (lub jeśli takie nie są dostępne) - lista nazywa się "Dirty Dozen" - czyli Parszywa Dwunastka:). Według strony www.organic.org lista ta przedstawia się następująco:

1) Brzoskwinie
2) Jabłka
3) Papryka
4) Seler naciowy
5) Nektarynki
6) Truskawki
7) Czereśnie
8) Gruszki
9) Importowane winogrona
10) Szpinak
11) Sałata
12) Ziemniaki

Czyli wszystko to, co najlepsze:)
Z kolei najmniej zanieczyszczone są:

1) Cebula
2) Awokado
3) Mrożona kukurydza
4) Ananas
5) Mango
6) Szparagi
7) Groszek mrożony
8) Kiwi
9) Banany
10) Kapusta
11) Brokuły
12) Papaja

Chyba pozostanę przy czekoladzie:)

Tuesday 23 April 2013

I'm back :)

Wreszcie z powrotem - długo milczałam bo moje dzieciątko zaśliniło wszystkie ładowarki do laptopa i nie mogłam go uruchomić!:) Takie uroki - jak dziecko ząbkuje, to wszystko bierze do buzi! Ostatnio ją przyłapałam jak próbowała ugryźć gumę od pralki!

Mam nadzieję, że u Was wszystko w porządku moje kochane Mamuśki - wiosna wreszcie zawitała do Anglii (mam na myśli, że mniej pada:) - słoneczko świeci, ptaszki śpiewają - aż się człowiekowi chce żyć! Kiedy tylko możemy wychodzimy z Selenką na spacery, uwielbia je! Całą drogę jej śpiewam albo opowiadam o wszystkim dookoła. Prawie zawsze przechodnie się do mnie uśmiechają:) Bardzo mi się to tu podoba.




Moje dzieciątko już niedługo skończy roczek! Niesamowite jak ten czas leci - zwłaszcza z takim małym szkrabem! Wspaniale jest patrzeć ile ona się przez ten rok nauczyła - od bezbronnego maleństwa po małą rozrabiakę - goniącą na czworakach kota po całym mieszkaniu! Ehh ale mi się dzisiaj zebrało:)


Sunday 14 April 2013

Rozszerzanie diety - drugi tydzień

Po tygodniu kleiku ryżowego czas na bardziej ekscytujące pokarmy! W drugim tygodniu porcję kleiku przełożyłam z popoludnia na porę śniadaniową, a na obiad zaczęłam Selence serwować przeciery warzywne i owocowe. Ogólnie lekarze zalecają żeby nowy pokarm wprowadzać przez 3 dni i obserwować czy nic się z dzieckiem nie dzieje (np. czy nie dostało w tym czasie wysypki). Chodzi o to, że jeśli wprowadzimy więcej niż jeden nowy pokarm to trudniej będzie nam wyłapać, który z nich uczula dziecko. Niektórzy lekarze jednak twierdzą, że jeśli w rodzinie nie było wcześniej żadnych alergii, to można dziecko zaznajamiać z nowymi daniami wcześniej. Ja na początku dawałam Selence ten sam pokarm przez 2 dni, a potem jadła już nowe rzeczy dzień po dniu.

Na początek poszła marchewka - ugotowana na parze (bo tak zdrowiej, a zwykły steamer - bez żadnych bajerów) można dostać w Tesco już za około 10 funtów) - zmiksowana w blenderze na papkę z moim odciągniętym mlekiem. Odłożyłam porcję dla Selenki, a to co zostało zamroziłam w specjalnych pojemniczkach (o których pisałam w poprzednim wpisie). Selenka zaciekawiona zjadła ze smakiem:). Potem przygotowałam w ten sam sposób korzeń pietruszki, ale tym Selena nie była zachwycona, uwielbiała za to brokuły i gruszki!

Mimo że w Polsce pierwszym pokarmem podczas rozszerzania diety często jest starte surowe jabłko - ja w tych pierwszych tygodniach podawałam Selence przeciery owocowe przygotowane tak jak warzywa - czyli ugotowane na parze. Warto wiedzieć, że lekarze zalecają, aby najpierw podać dzieciom warzywa - owoce są słodkie i dziecko przyzwyczajone do słodkiego smaku może nie chcieć jeść później - nie tak słodkich - warzyw.

Warto jak zawsze poszperać w internecie o rozszerzaniu diety - jest bardzo dużo ciekawych stron. Te przydatne linki o rozszerzaniu diety poleciła mi moja przyjaciółka:


http://www.wodadladziecka.pl/expert_articles/tabela-wprowadzania-pokarmow-u-dzieci

http://www.osesek.pl/podstawy-zywienia-dziecka/co-kiedy-w-diecie-dziecka/166-produkty-spozywcze-w-diecie-dziecka-ktore-ukonczylo-6-miesiac-zycia.html


Ja korzystałam także z poradnika firmy 'Cow&Gate' (o którym również w poprzednim wpisie - '5 step weaning plan' - czyli rozszerzanie diety krok po kroku) i z książki Annabel Karmel 'New complete baby and toddler meal planner', w której znalazłam mnóstwo przepisów od tych pierwszych podstawowych aż po takie, które może jeść cała rodzina.

Thursday 4 April 2013

Rozszerzanie diety - początki

Rozszerzanie diety dziecka wcale nie jest takie łatwe jak mogłoby się wydawać. Naprawdę myślałam, że nie ma nic prostszego! Kiedy jednak przyszła pora na wprowadzenie nowych posiłków do diety Selenki - w głowie pojawiało mi się pytanie za pytaniem. 

Światowa Organizacja Zdrowia zaleca, aby przez pierwsze 6 miesięcy karmić maleństwo mlekiem - oczywiście najlepiej mlekiem matki. My wytrzymałyśmy równo co do dnia! Tydzień przed ukończeniem przez Selenkę 6 miesiąca pojechałyśmy do Baby Clinic zasięgnąć rady jak zacząć. Panie były dla nas bardzo miłe, nie mogły uwierzyć, że 6 miesięcy Selena była karmiona wyłącznie mlekiem z piersi (w tym momencie napuszyłam się jak paw:) i dały nam pakiet ulotek dotyczących rozszerzania diety. Zaleciły, aby przez pierwszy tydzień dać Selenie jedną porcję kleiku ryżowego dziennie. 

Najpierw oczywiście pojechałyśmy na zakupy - byłam prawie tak samo podekscytowana, jak kiedy kupowałam pierwsze rzeczy dla maleństwa! Kupiłyśmy:

1) łyżeczki - specjalne gumowe, żeby nie poraniły delikatnych dziąsełek - najlepsze jakie widziałam można kupić w Bootsie - firmy Vital Baby;
2) miseczki z zasysającym się dnem (też firmy Vital Baby) - choć te przydały mi się dopiero kilka miesięcy później;
3) specjalne pojemniczki do zamrażania papek (troche większe od kostek do lodu (najtańsze i bardzo dobrej jakości można dostać w Asdzie - Little Angels Freezer Pots);
4) małe pojemniczki z pokrywką Tommy Tippee (Food Pots) - też do zamrażania jedzenia - ja podawałam w nich Selence pierwsze porcje jedzenia, a teraz z nich pije);
5) kubeczek do picia (żadnych butelek!:) - Tommee Tippee Essentials First Cup, z dzióbkiem, z którego swobodnie płynie napój;
6) laktator do odciągania mleka, które dodawałam do kleiku na początku i później do papek warzywnych - żeby jedzenie miało znajomy smak. Świetnie sprawdził się Philips Avent Comfort Manual Breast Pump, który kupiłam po bardzo przystępnej cenie na Amazonie;
7) dużo śliniaków:) na początku Selenie było wszystko jedno - teraz lubi tylko te tetrowe zakładane przez głowę - z kolei bardzo nie lubi tych z plastikowym podbiciem:)
8) wysokie krzesło - o ile dziecko już samo siedzi. Selenka jeszcze wtedy trochę niepewnie siedziała sama, ale w krześle nie było problemów. My kupiliśmy krzesło rekomendowane przez większość mam na forach, które czytałam - Antilop z Ikei. Przede wszystkim jest bardzo tanie, i mimo że wygląda dość niewygodnie - Selena je uwielbia. Poza tym jest bardzo łatwe w utrzymaniu czystości. Super zakup!
9) Kleik ryżowy czy Baby Rice - Bobovita czy Cow&Gate - skład jest taki sam. Najważniejsze żeby nie było żadnych sztucznych dodatków. 

I to chyba tyle....

Zamówiłam sobie również świetny poradnik firmy Cow&Gate '5 step weaning plan' - oczywiście za darmo:) Jest bardzo ładnie wydany i mimo że wysyła go firma produkująca gotowe jedzenie dla dzieci - jest pełen przepisów kulinarnych. Można go zamówić na stronie:

https://www.cowandgate.co.uk/order_weaning_plan


Sunday 31 March 2013

Nappy Cake

Kilka ostatnich dni zajął mi mały projekt - zrobiłam
tzw. Nappy Cake dla mojej bratowej, która już za mniej niż dwa miesiące spodziewa się synka.

Nappy Cake to w dosłownym tłumaczeniu
'tort pieluszkowy' i jest świetnym prezentem dla każdej mamy. Sama dostałam taki w pracy, kiedy odchodziłam na urlop macierzyński - i stąd pomysł. Oczywiście można je kupić - nie w sklepach - są osoby zajmujące się tym chałupniczo, ale ja lubię kiedy moje prezenty są prawdziwie od serca.

Jak zrobić nappy cake? Nic prostszego!:) Duże pudło po Pampersach obcięłam na około 10cm wysokości - tak żeby zostało samo dno. Okleiłam ten spód kolorowym papierem do prezentów. Potem zrolowałam pieluszki (krótszym bokiem, zaczynając od zgięcia) i ułożyłam je w kształcie koła owijając je gumką recepturką. Między pieluszkami zrolowałam też ubranka, czapeczki, rękawiczki itp. Tą część owinęłam kocykiem. Potem zrobiłam drugą część - tak samo, tyle że mniejszą i owinęłam mniejszym kocykiem (tzw. comfort blanket). Ustawiłam mniejszą część na większą żeby wyglądało to jak tort. A po bokach ułożyłam kosmetyki, czekoladki itp. Całość owinęłam celofanem (można kupić w Paperchase) i ozdobiłam kokardą. Bardzo łatwy a jakże efektowny prezent!:)

Korzystając z okazji chciałabym jeszcze życzyć wszystkim seksownym Mamuśkom i super Tatusiom cudownych Świąt Wielkanocnych, pełnych radosnej, wiosennej atmosfery, pieknych uśmiechów Waszych pociech i oczywiście dużo dużo pysznego jedzenia!:)
Buziaki xxx

Monday 25 March 2013

Pływanie i basen

Ostatnio pisałam o kąpielach więc pozostając w temacie wody - dziś będzie o basenie:)
Będąc osobą, która tak naprawdę nie potrafi pływać (nie liczę tu stylu 'na pieska' gdzie z reguły macham rękami i nogami jak szalona a okazuje się, że stoję cały czas w miejscu) - bardzo chciałam, aby moja córeczka potrafiła naturalnie poruszać się w wodzie. Jeszcze będąc w ciąży sprawdzałam oferty i baseny.

Miałam szczęście, bo kilka miesięcy przed porodem otworzyło się w moim mieście duże i bardzo nowoczesne centrum sportowe. Zapisałam Selenę na lekcje z nauczycielem w specjalnej grupie dla niemowlaków. Na pierwszą lekcję mogłyśmy się wybrać kiedy Selena skończyła 5 miesięcy (inne miejsca mogą mieć niższy lub wyższy próg wiekowy).

W wielu artykułach przeczytałam, że na basen maleństwo można zabrać już w wieku kilku tygodni (przy czym jest to raczej indywidualne wyjście a nie lekcje). Podobno nawet nie trzeba czekać na szczepienia. Uważam jednak, że warto przeczekać te kilka miesięcy, aby dziecko mogło przyzwyczaić się do życia poza cieplutkim brzuchem mamy i aby się uodporniło. Nie zapominajmy, że to nie tylko basen - trzeba jeszcze wrócić do domu - przy niesprzyjającej pogodzie maluszek może nam się niepotrzebnie zaziębić. Poza tym może się też przestraszyć krzyków i pisków większych dzieci na basenie.

Nasza pierwsza lekcja to było niezapomniane przeżycie! Selenka w swoim nowym kostiumie kąpielowym (takie małe dzieciątka wygladają w nich przeuroczo!:) rozglądała się ciekawie dookoła chłonąc każdy szczegół. Woda jest dla takich małych dzieci cieplejsza niż w normalnym basenie więc kiedy się zanurzyłyśmy nie był to dla niej szok. Spodobało jej się od razu!

Dla małych dzieci lekcje na basenie nie skupiają się na uczeniu technik pływania - jest to bardziej obycie się z wodą, pewność siebie. Lekcje trwają pół godziny i składają się z zabaw, śpiewania piosenek, uczenia dobrych nawyków w wodzie. Mimo obecności nauczyciela dziecko musi być cały czas pod opieką rodzica. Przed naszą pierwszą lekcją przeczytałam, że trzeba cały czas utrzymywać kontakt wzrokowy z dzieckiem, żeby wiedziało, że wszystko jest ok. Moja Selena ani razu na mnie nie spojrzała! Była za bardzo wszystkiego ciekawa:) Oczywiście jeśli nie jesteście przekonane do lekcji, można zabrać dziecko na basen indywidualnie i zobaczyć czy mu się spodoba.

Muszę przyznać, że po 5 miesiącach Seleny pewność siebie w wodzie jest niesamowita!

Z dobrych rad - przebieramy się w domu - potem na basenie wystarczy tylko zdjąc ubrania - jest sprawniej i szybciej.

Trzeba też zaopatrzyć się w specjalne pieluszki. Najbardziej popularne są pieluszki do pływania Huggies (szczerze mówiąc nie widziałam żadnych innych) - są bardzo dobre. Moje centrum sportowe nie wymaga nic innego - ale wiem, że w niektórych miejscach trzeba mieć jeszcze kolejną specjalną pieluchę zabezpieczającą.

Do zobaczenia na basenie!:)

Friday 22 March 2013

Kąpiele

Moja przyjaciółka powiedziała mi kiedyś, że w Polsce panuje przekonanie, że choćby mama padała ze zmęczenia - dziecko musi być codziennie wykąpane.

W Anglii jak zwykle jest inaczej - ale, moim zdaniem lepiej - bo naturalniej! Po pierwsze dziecka nie kąpie się od razu po porodzie. Badania wykazały, że maź płodowa pokrywająca ciałko noworodka zawiera duże stężenie przeciwciał chroniących maluszka przed infekcjami, jak również ma właściwości nawilżające. Po co od razu zmywać taki skarb!?

Ogólnie dziecka nie myje się tu do czasu, kiedy odpadnie kikut pępowiny. Selenka zażyła pierwszej kąpieli kiedy miała 12 dni (kikut odpadł po 5)! Stwierdziłam, że jeśli będzie nieładnie pachnieć to wykąpiemy ją wcześniej:) Ale nawet po 12 dniach pachniała cudnie!

Kontunuując naturalne porady Anglików dziecko kąpane jest tylko w wodzie, bez żadnych chemicznych dodatków. Jeśli ma suchą, łuszczącą się skórę (co jest typowe dla dzieci urodzonych po terminie) ewentualnie można dodać do wody kilka kropel oliwy z oliwek. I oczywiście nie kąpiemy codziennie! Na początek dwa razy w tygodniu w zupełności wystarczą.

Po kilku pierwszych miesiącach zaczęłam używać oliwki i mydełka Bambino. Przydał się też szampon Bambino kiedy walczyłam z suchą skórą głowy wokół ciemiączka (naprawdę nie chcę używać określenia 'ciemieniucha' - co za okropne słowo!). Najlepiej wymasować bardzo delikatnie główkę dziecka oliwą z oliwek i zostawić ją na noc. Rano delikatnie wyczesujemy suche łuski i myjemy główkę dziecka szamponem Bambino (w przeciwnym razie włosy dziecka pachną jak sałatka:)

Przy zmianie pieluch również warto na początku wstrzymać się z używaniem chusteczek nawilżających i myć pupę dziecka wacikami z wodą. Jeśli pupa jest zaczerwieniona lub odparzona smarujemy ją cieniutką warstwą Bepanthenu.

Sunday 17 March 2013

Lekarz

W miejscu gdzie pracuję, zatrudnione są osoby z wielu zakątków świata. Oczywiście większość zaklimatyzowała już się w UK. Jednak kiedy przychodzi do opieki zdrowotnej - prawie wszyscy, których znam jeżdżą do swoich krajów po porady lekarskie, na operacje czy mniejsze zabiegi. Nie ukrywajmy, że bardzo dużo zależy od lekarza na jakiego się trafi - tak jak w UK można spotkać świetnego lekarza - tak i w Polsce można trafić na beznadziejnego i odwrotnie. Wiele osób jednak zniechęca się, kiedy słyszy u lekarza w UK że po raz setny na zupełnie inne schorzenie ma brać paracetamol.

Z opieką lekarską nad dzieckiem też jest zupełnie inaczej. Po porodzie - kiedy wracamy z maleństwem do domu - opieka jest świetna. Położna odwiedza nas prawie codziennie przez pierwszy tydzień, później systematycznie ale rzadziej. Jest to bardzo pomocne - zwłaszcza dla nowej mamy (nam najbardziej przydały się rady dotyczące karmienia piersią). Po jakimś czasie położna oddaje nas w ręce Health Visitor (odwiedza nas jeszcze kilka razy i robi test słuchu niemowlaka).

Potem już nie jest tak różowo. Zabieramy dziecko do ośrodka zdrowia na pierwsze trzy dawki szczepionek (wszystkie za darmo) i na bilans około 6-8 tygodnia. Bardzo oględnie badają nam dziecko i na tym się kończy do 1 roku życia!

W razie problemów z kolkami, wagą dziecka, wątpliwościami przy rozszerzaniu diety - można odwiedzić tzw. Baby Clinics - w moim mieście są raz w tygodniu, trwają około 2 godzin, są to sesje 'drop-in' czyli można pojawić się bez wcześniejszego umawiania. Wiele polskich mam i tak w razie problemów udaje się do GP, czyli lekarza pierwszego kontaktu - z reguły lekarze nie są zachwyceni i i tak odsyłają do Baby Clinic.

Kiedy problem ze zdrowiem dziecka pojawia się w nocy albo poza godzinami otwarcia przychodni czy  Baby Clinic, zanim pomyślimy o pogotowiu warto najpierw zadzwonić na numer NHS - dość szybko oddzwania do nas pielęgniarka, która po zadaniu miliona pytań doradzi czy trzeba jechać na pogotowie czy można zostać w domu.

Numer do NHS to: 0845 4647

Można też najpierw sprawdzić objawy choroby na ich stronie internetowej:


https://www.nhsdirect.nhs.uk/About/ContactUs.aspx   


(po ukończeniu kwestionariusza uzyskamy poradę co robić dalej - np. czy jechać na pogotowie).

Friday 15 March 2013

Brytyjski paszport dla dziecka

Wielu rodziców mieszkających na dłużej w UK chciałoby ubiegać się o brytyjski paszport dla swojego dziecka (urodzonego w UK). Niewielu zaś wie dokładnie jakie trzeba spełniać warunki i jakie dokumenty są potrzebne do aplikacji.

Na początek - to, co prawdą NIE jest:

1) Dziecko urodzone w UK jest automatycznie obywatelem brytyjskim;
2) Aby dziecko otrzymało brytyjski paszport przynajmniej jedno z rodziców musi mieć obywatelstwo brytyjskie.

Jeśli jeden z rodziców (przy czym rodzice nie muszą być małżeństwem) jest obywatelem Unii Europejskiej i mieszkał i pracował w UK przez ostatnie pięć lat (bez przerwy, przy czym jest to conajmniej 5 lat od dnia urodzenia dziecka wstecz) to z paszportem nie ma problemu. Najłatwiej jest najpierw ubiegać się o stałą rezydenturę dla jednego z rodziców. Jeśli jednak nie ma na to czasu, wystarczy wysłać pięć ostatnich P60.

Jeśli biuro paszportowe będzie potrzebować dodatkowych dokumentów - zadzwonią. Jeśli wszystko będzie w porządku - paszport zostanie nam dostarczony w przeciągu kilku tygodni przez kuriera.

Więcej informacji na stronie:
https://www.gov.uk/browse/abroad/passports

Można też zadzwonić:
Tel. 0300 222 0000 (Adviceline)
Pon-Pt (8-5.30) i Sob (8-3.30)

Aplikacja jest dostępna na każdej poczcie za darmo. Dla dziecka poniżej 16 roku życia paszport kosztuje 46 funtów (płatność czekiem lub przekazem pocztowym (postal order - dodatkowo pobierana jest opłata za usługę więc czek lepszy)).

Poczta oferuje usługę 'Check and Send' - gdzie za dodatkową opłatą sprawdzają czy aplikacja jest dobrze wypełniona i czy są wszystkie potrzebne dokumenty. Niestety miłe panie z poczty raczej sobie nie radzą z sytuacją, kiedy żaden rodzic nie jest Brytyjczykiem więc - szkoda czasu.

Trzeba też załączyć zdjęcie dziecka. Większość salonów fotograficznych oferuje taką usługę (na pewno Jessops - mam tu na myśli zdjęcia niemowląt). Będą one musiały być poświadczone przez obywatela brytyjskiego, którego dane trzeba będzie wpisać do aplikacji.

Paszport ważny jest pięć lat.




Tuesday 12 March 2013

Cukier i sól

Usiadłam dzisiaj przed komputerem z pudełkiem 'Ptasiego Mleczka' i moją nieodłączną Inką zastanawiając się o czym napisać. I wymyśliłam - bardzo stosownie tematem będzie dziś cukier i sól. A właściwie ich brak.

Jestem chyba ostatnią osobą pod słońcem, która powinna się wymądrzać na ten temat - zwłaszcza cukru (tak, przyznaję - nazywam sie Iza i jestem słodyczoholikiem:) Ale jak każda mama chcę wszystkiego co najlepsze dla mojego maleństwa.

Wbrew powszechnej opinii, zwłaszcza starszego pokolenia, małe dzieciątka - takie jak Selena - nie potrzebują soli i cukru w jedzeniu. Jeszcze będą miały wiele lat przed sobą żeby wszystkiego zasmakować. Ale dobrze od małego wpajać im dobre nawyki żywieniowe. Poza tym małe dzieci mają dwa razy więcej kubków smakowych niż dorośli i intensywniej odczuwają smaki. Kaszki, które je Selena są bez cukru - ale dodatek owoców sprawia, że są naprawdę słodkie - naturalnie.

Angielskie produkty śniadaniowe są przeważnie bez dodatku cukru i soli, z polskimi - różnie bywa. Podczas mojej ostatniej wizyty do Polski stanęłam przed ogromna półką z kaszkami dla dzieci i znalazłam tylko 3 bez cukru (wszystkie firmy Bobovita)!

W tutejszych supermarketach świetne są produkty firm Organix i Plum przeznaczone specjalnie dla małych dzieci - kaszki śniadaniowe; ostatnio znalazłam pyszne twarożki (Plum) i herbatniki (Organix) - wszystkie bez soli, cukru i żadnych sztucznych dodatków. Herbatniki były tak pyszne, że dałam jeden Selenie a resztę zjadłam sama:)

Najczęściej staram się dawać Selenie owoce w przerwach między posiłkami, ale czasami - zwłaszcza kiedy jesteśmy na zewnątrz - przydają się herbatniki właśnie, chrupki kukurydziane czy wafelki ryżowe (Boots Baby Organic).

Nawiązując do Bootsa - można obecnie dostać w promocji Bio Oil (200ml) za 19.99 funtów Buy 1 get 1 free! (tylko przez Internet - ale można odebrać w wybranym sklepie za darmo jeśli wyda się 20 funtów).

Gdzie zniknęła połowa mojego 'Ptasiego Mleczka'????????:)




Monday 11 March 2013

Muzycznie

Każdego ranka przed śniadaniem włączam radio i tańczymy z Selenką po całej kuchni. Oczywiście jeszcze jest u mnie na rękach ale jestem pewna, że niedługo będzie podrygiwać samodzielnie. Uwielbia te nasze tańce śmiejąc się na całego.

Muzyka od czasu jej narodzin była bardzo ważna. Po powrocie ze szpitala Selenka nie spała najlepiej - piła mleko i zasypiała, ale kiedy tylko kładłam ją do łóżka, budziła się. Położna powiedziała, że po prostu brakuje jej dźwięków, które cały czas słyszała w moim brzuchu. Zaczęliśmy bardzo cichutko włączać jej radio do snu i - voila! - Selenka spała cudownie. Radio grało całą noc - tak cichutko, że tylko ona je słyszała, a kiedy otwierała rano oczęta było z reguły grubo po 11:) (nie wliczam nocnego karmienia).

Do dziś włączam jej radio kiedy idzie spać. Selena spała też dobrze przy szumie morza - jest aplikacja na telefon (iPhone) z dźwiękami natury - iRelax (polecam). Ściągnęłam też specjalną płytę z muzyką klasyczną do snu dla dzieci: "The Mozart Effect - Music for babies - Nighty night" - ale szczerze mówiąc nigdy jej nie przesłuchałam. Warto jednak wypróbować.

Teraz też słuchamy dużo muzyki - staram się przy Selenie częściej słuchać radia niż oglądać telewizję. Ale kiedy bardzo mi się nudzi włączam program "This Morning" (dużo dobrych porad:) Podczas posiłków staram się jednak nie rozpraszać małej - telewizor zostaje wyłączony a z komputera leci Mozart albo jakieś inne przyjemne klasyczne utwory. Nawet jeśli ktoś nie jest fanem takiej muzyki  - to nie jest to duże poświęcenie - posiłek trwa 15 -20 minut a dziecko przynajmniej zje w spokoju.

A jak ktoś bardzo nie lubi muzyki klasycznej - można posłuchać piosenek Disney'a!:) My słuchamy "Best Disney Album in the World Ever". 

Ostatnio natrafiłam na stronę internetową z muzyką dla kobiet w ciąży i dzieci (oczywiście darmową):

http://www.radio4baby.com/

Muzyka podzielona jest na 3 kategorie: dla kobiet w ciąży, muzyka do snu i muzyka do zabawy dla dzieci. Miła odmiana zwłaszcza jak pół dnia słucha się Fasolek:) Staram się żeby Selena słuchała także polskich piosenek (a potem podczas spacerów nucę jej całą drogę "Ogórka":)

To tyle o muzyce na dzisiaj:)

Jeszcze szybciutko napiszę, że od jutra do 31 marca w Tesco jest "The Big Nappy Change Event" i można kupić pieluchy trochę taniej niż zwykle:)


Sunday 10 March 2013

Czas na relaks

Dzisiaj będzie o książkach:) Niektórzy relaksują się oglądając telewizję, inni grają namiętnie w Angry Birds a ja czytam. Od stycznia przeczytałam już 4 książki! Kiedy Selenka zaśnie - czy to na drzemki czy też wieczorem - ja ogarniam mieszkanie, gotuję a potem zasiadam z książką i kubkiem herbaty by odpocząć.

Oczywiście często są to książki i magazyny o ciąży i dzieciach ale czasami mój mózg woła o przerwę:)

Ostatnio wciągnęła mnie książka Katarzyny Grocholi "Houston, mamy problem". Świetnie napisana, z dużą dawką humoru - na początku jest to raczej powieść obyczajowa ale na koniec wszystko składa się w logiczną całość. Bardzo dobra lektura, 600 stron wręcz połknęłam.

Dla tych, którzy czytają po angielsku polecam "Summer with my sister" Lucy Diamond. Bardzo ciekawa opowieść, z tych łatwych i przyjemnych - a dodatkowo jeszcze ma wątek o własnoręcznym robieniu mydła (takim jak w sklepie 'Lush':) - tak mnie zainspirowała, że na pewno sama kiedyś spróbuję.

Często czytam Selence - mamy dużo książek po polsku (w tym mojego ukochanego z dzieciństwa - Koziołka Matołka:) i po angielsku. Ostatnio natrafiłam na ofertę i dostałam 6 książek Disney'a po angielsku za darmo (i jeszcze plastikowy budzik) - wystarczy wejść na stronę:

http://www.wonderfulworldofreading.co.uk/

 i wbić swoje dane. Firma wysyła 6 książek i budzik za darmo i dodatkowo jeszcze dwie książki - jeśli chcemy zacząć subskrypcję to płacimy za te dwie dodatkowe książki (i wtedy będą nam wysyłać kolejne) a jeśli nie - odsyłamy je na koszt własny. 6 książek i budzik zostają nam za darmo! Nie są to jakieś piękne wydania, ale jak dają za darmo, to kto by narzekał!:) I wszystko działa jak trzeba - nie jest to żadna ściema - sprawdziłam.

Saturday 9 March 2013

Spacery

I rozpogodziło się dzisiaj - słoneczko wyszło zza chmur, ptaszki zaczęły ćwierkać, niebo bezchmurne - prawdziwa wiosna!:) Oczywiście trzeba było z pogody skorzystać więc całą naszą trójką poszliśmy na spacer.

Selenka uwielbia spacery - urodziła się w maju, kiedy pogoda była piękna. Za namową położnej, która nas wtedy odwiedzała poszliśmy na spacer kiedy mała miała zaledwie 3 dni. Było cicho i pięknie bo mieszkamy w bardzo spokojnej okolicy. Niektóre poradniki zalecają wstrzymanie się ze spacerami przez pierwsze tygodnie - ale jeśli pogoda jest ładna a dziecko odpowiednio się ubierze to nie widzę przeszkód (i to właśnie powiedziała mi położna). Po co kisić sie w domu kiedy słońce woła! Poza tym mamie po porodzie też przyda się takie wyjście. Dla mnie tamten spacer to było przepiękne przeżycie. Selenka spała w głębokim wózku a my - szcześliwi (i dumni!) rodzice spokojnie i radośnie łapaliśmy ciepłe promienie słoneczne. Bardzo relaksujące i napawające wręcz szczęściem!:)

Potem kiedy tylko się dało ruszałyśmy z Selenką na zewnątrz (tata musiał wrócić do pracy po dwóch tygodniach). Nawet kiedy poranki budziły nas deszczem zawsze znalazł sie taki moment kiedy wyszło słońce. Ja przyczepiłam sobie na ścianę kalendarz i zapisywałam te wyjścia. No i okazało się, że nawet w tej deszczowej Anglii nie trzeba siedzieć w domu -  były takie miesiące, kiedy ani razu nie opuściłyśmy spaceru. Selenka najczęściej po drodze zasypiała a ja wtedy zachodziłam do parku po drodze i czytałam książki. Kiedy jeszcze pamiętałam żeby wziąć ze sobą gorącą Inkę w papierowym kubku - niczego mi już do szczęścia nie brakowało.

W pierwszych miesiącach warto maleństwo nakarmić przed wyjściem. Moim największym problemem z kolei było jak ubierać maleństwo. Z reguły obowiązuje zasada jednej warstwy więcej niż mamy na sobie. Warto zawsze sprawdzać co jakiś czas przód i plecki dziecka - jeśli są ciepłe i suche to wszystko w porządku; jeśli są gorące i spocone to warto zdjąć jedną warstwę. I koniecznie pamiętać o czapeczce! Najlepsze są te z uszkami - ja przywiozłam sobie z Polski. Angielki z kolei notorycznie zabierają małe dzieciątka na zewnatrz bez skarpetek i czapeczki! Brrrrr....!

Friday 8 March 2013

I z powrotem

I jesteśmy z powrotem w Anglii. Pogoda w Polsce była przepiękna przez te kilka dni, Anglia przywitała nas jak zwykle mżawką i zachmurzonym niebem. Takie uroki:)

Moja torba podróżna jak zwykle została wypelniona polską kiełbasą, całym kilogramem (!) boczku i innymi przysmakami z naszego kraju. Znalazłam też kolejna pyszną kaszkę dla Selenki Bobovity - nie tylko bez cukru ale jeszcze wielozbożową. No i przywiozłam całą reklamówkę polskich gazet:) Uwielbiam je - zwłaszcza te o dzieciach ("Mamo, to ja", "Mam dziecko" itp.) Jest w nich masa przydatnych porad.

Podróż minęła nam spokojnie, w drodze powrotnej Selenka co prawda nie spała ale też nie płakała. Cały czas tylko coś żuła - chyba niedlugo pojawią sie kolejne ząbki. Poznałam przemiłą Panią, z którą przegadałam znaczną część podróży i która nie mogła sie nadziwić, że Selenka w ogóle nie ma smoczka i jest taka spokojna:)

W czasie naszego pobytu w Polsce moja mama ugotowała swojej wnuczce pyszną zupkę. Do garnuszka wrzuciła skrzydełko kurczaka i ugotowała na nim wywar. Do tego dodała pokrojone ziemniaki i starte na tarce (grube oczka) marchewkę i seler. Do tego posiekana pietruszka (bardzo zdrowa bo bogata w witaminę C i żelazo). Selenka się zajadała a ja na pewno bedą ją jeszcze wiele razy gotować.

A na koniec oczywiście życzę wszystkim kobietkom wspaniałego dnia dzisiaj! Mam nadzieję, że każda z Was dostała dziś co najmniej pięknego wiosennego tulipana!:)


Saturday 2 March 2013

Podróż do Polski

Dziś będzie krótko bo jutro lecimy z Selenka na 3 dni do Polski. Jest 10 wieczorem a ja nawet nie tknęlam pakowania. A pakowanie siebie i - przede wszystkim - maleństwa to nie taka łatwa sprawa nawet jak wyjazd jest taki krótki jak nasz.

Leciałyśmy już 2 razy więc wiem mniej więcej czego sie spodziewać. Selenka z reguły jest spokojna w samolocie ale nigdy nie wiadomo.

Niestety ze względu na ceny zawsze podróżujemy liniami Ryan Air. Jedyny plus tego przewoźnika to to, że raczej są punktualni - co więcej z reguły (przynajmniej nam się tak trafiało) - samolot nawet jak startuje z niewielkim opóźnieniem  - ląduje przed czasem.

Kilka rzeczy wartych zapamiętania:

1) Rodziny z dziećmi nie mają już priorytetu (jak było jeszcze niedawno) - chyba, że jest on dodatkowo wykupiony przed lotem na stronie internetowej,

2) Niemowlę nie ma żadnych praw - takich jak własny fotel czy przydział bagażu - ale tez nie leci za darmo. Za przyjemność trzymania maleństwa na rękach przez caly lot trzeba zapłacić Ryan Air 30 funtów na dzień dzisiejszy,

3) Wózek jest przewożony za darmo i można mieć w nim dziecko praktycznie do samych drzwi samolotu. Przed wejściem na pokład składa sie go i mili panowie zabierają go do luku bagażowego. Warto wiedzieć, że wózki dwuczęściowe są traktowane jako jeden - czyli jeśli ma się wózek spacerówkę, do którego doczepiany jest fotelik samochodowy czy gondola (czyli tzw. travel system) nie trzeba wnosić za fotelik/gondolę żadnych opłat. Trzeba tylko iść do stanowiska Ryan Air (tam gdzie nadawany jest bagaż) żeby obsługa mogła okleić obie części naklejkami z naszymi danymi.

4) I najważniejsza rada - obojętnie z kim się leci. Przy starcie i lądowaniu warto podać maleństwu pierś. Ssając dziecko rusza żuchwą przez co uszy się nie blokują. I dziecko wtedy nie płacze! Sprawdziłam tą metodę i naprawdę działa. Domyślam się, że z butelką jest tak samo ale nie mamy doświadczenia bo do teraz karmię piersią.

A więc Bon Voyage dla nas!:)

Friday 1 March 2013

Pyszne śniadanko

Dzisiaj będzie o śniadaniu!:) Wszyscy wiemy jaki to ważny posiłek ale czasami nie mamy na nie czasu albo po prostu nam się nie chce. Z dziećmi to zupełnie inna sprawa - one śniadanie dostać muszą - w przeciwnym razie na pewno okażą z powodu jego braku swoje niezadowolenie:)

Zakładam, że dziecko jest karmione piersią przez pierwsze 6 miesięcy, wedlug zaleceń Światowej Organizacji Zdrowia.

Moje 10-miesięczne maleństwo bardzo lubi kaszkę manną - po prostu ugotowaną na mleku. Lubię dodawać do niej owoce (banany, starte jabłko, gruszka) ale mam wrażenie, że Selena woli ją czystą. Jak jest kaszka to buzia zawsze otwiera się szeroko:) Tylko trudno ją później domyć...

Ostatnio natrafiłam na świetny przepis znanej autorki książek z przepisami dla dzieci i niemowląt - Annabel Karmel. Nigdy nie byłam fanką owsianki - chyba dlatego, że nigdy nie jadłam jej w dzieciństwie. Ta owsianka jest tak pyszna, że zawsze robię ją z większej porcji żeby zostało trochę dla mnie. Jest odpowiednia dla dzieci od 6 miesięcy i można ją zamrażać.

Owsianka z jabłkiem, gruszką i suszonymi morelami

1 jabłko
1 dojrzała gruszka
4 suszone morele (te wściekle pomarańczowe zawieraja konserwanty więc najlepiej sprawdzić na opakowaniu czy nie mają żadnych sztucznych dodatków - moje są firmy Urban Fruit)
3 łyżki płatków owsianych 
150 ml mleka

Pokroić jabłko, gruszkę i morele na małe kawałki, zalać gorącą woda (mniej więcej żeby przykryć owoce - jak wody będzie za mało to morele się przypalą, przykryć i gotować na małym ogniu około 10 minut. Zlać to do blendera i w tym samym garnuszku ugotować płatki owsiane też przez około 10 minut. Dodać je do blendera i wszystko zmiksować. Dla siebie i trochę starszych dzieci można zmiksować tylko owoce i ten sos dodać do ugotowanych płatków. 


Z angielskich supermarketów polecam produkty firmy Plum i Organix bo nie mają żadnych sztucznych dodatków ani soli i cukru. Moje maleństwo bardzo je lubi. Na początku chcialam ją karmić produktami z polskiego sklepu ale trochę się rozczarowałam bo wszystkie dostępne w nim produkty (firmy Bobovita) zawierały cukier. Ostatnio udało mi się dostać kaszkę bananową bez cukru ale był to jedyny taki produkt. Oczywiście wszystko zależy od zaopatrzenia poszczególnego sklepu ale uważam, że jeśli angielskie produkty są dobre to czemu nie.